Nepal jest związany z totalnym zawieszeniem umysłu i rozpoczęciem powrotu do źródła poprzez Mandale. Tutejsza energia buddyzmu tybetańskiego powoduje, że to miejsce jest oderwane od materialnego świata.
Jedziemy po możliwość rozpoczęcia nowej jakości swojej Mandali Życia.
Termin wyprawy: 18-30.04.2020
Ze względu na swoje wysokie położenie, miejsce to jest uznawane za wysoko wibracyjne pole serca, co można odczuć po lekkości w umyśle jaką się odczuwa już po kilku dniach spędzonych w Nepalu.
To spojrzenie z dachu Świata na to, co jest. Możliwość na złapanie dystansu. Wyprawa jest dla osób, które chcą iść głębiej, chcą poszerzać swoją świadomość, by ostatecznie odzyskać wolność od uwarunkowań.
To spotkanie z całkowicie odmienną od europejskiej kulturą. Wychodzenie poza strefę komfortu na wielu płaszczyznach. To właśnie kroki poza to, co znane – otwierają przestrzeń człowieka uwolnionego od siebie samego.
Spotykamy się na lotnisku, jeśli lecicie z nami z Polski albo spotykamy się na miejscu w Katmandu. Możecie lecieć razem z nami z Warszawy lub wybrać inne dogodne dla siebie połączenia.
Oswajamy się z odmiennością geograficzną i kulturową.
Z lotniska jedziemy do hotelu Vajra w klimatycznej buddyjskiej części miasta, blisko Świątyni Swyambunath. Jest to zaciszne, zielone miejsce, z dala od zgiełku miasta, a jeżeli chcielibyście wybrać się do turystycznej dzielnicy Thamel, można tam pójść spacerem (15-20 minut)
Po południu wybierzemy się na spotkanie organizacyjne do przepięknej sali z mozaiką na suficie. Zapoznamy się z miejscem i sobą nawzajem. Wieczorem, udamy się „na miasto” – przed nami pierwsze doznania kulinarne i społeczne w Nepalu.
Zwiedzamy Kathmandu przez pryzmat trzech najważniejszych świątyń: Swyambunath, Pashupatinath, Boudhanath;. Wszystkie te miejsca są na liście dziedzictwa światowego UNESCO.
Świątynia Swyambunath oraz Boudhanath to buddyjskie stupy – jedne z największych w Azji. Swyambunath czyli Świątynia Małp (uwaga na małpy, które potrafią podejść blisko i np. wyrwać coś z rąk) to bardzo stara świątynia, do której wchodzimy po 365 schodach. Ze wzgórza roztacza się widok na całe miasto. W kompleksie znajduje się także świątynia hinduistyczna – to dowód na pokojowe współistnienie ze sobą tych religii. Co ważne: każdą stupę obchodzimy w lewą stronę.
Boudhanath to magiczne i pełne dobrej energii miejsce. W obrębie świątyni warto wejść do któregoś z otaczających ją budynków i popatrzeć na oczy Bhuddy z góry. Widok zapiera dech w piersiach. Wszędzie słychać dźwięki mantr, czuć zapach palonych kadzideł. Będziemy mogli wejść do wybranego przez siebie klasztoru, takiego który nas przyciągnie i być może tam dostaniemy błogosławieństwo od Lamy.
Będziemy mogli nabyć nepalski zestaw do oczyszczania domu ze złych energii i duchów, który tutaj przyrządzany jest ze specjalnej rośliny, palonej ( sproszkowanej) w miejscu, które chcemy podnieść wibracyjnie.
Pashupatinath to świątynia hinduistyczna poświęcona bogu Shiwie. Wg legendy przybywał on tutaj w zamierzchłych czasach, żeby polować na jelenie. Na samej górze kompleksu znajduje się park, w którym wciąż jelenie żyją na dziko. Pashupatinath to miejsce szczególne – w kompleksie na gatach paone, są bowiem zwłoki wyznawców hindu. Do głównej świątyni (z charakterystycznym złotym dachem i złotym cielcem) wejść mogą tylko wyznawcy tej religii. Pozostali mogą obserwować rytuały pogrzebowe z drugiej strony – świątynia usytuowana jest nad rzeką Bagmati. Schodami idziemy w górę i przechodzimy aleją z wieloma posągami, symbolicznymi grobowcami żon Shiwy. i innymi zabudowaniami.
To miejsce na długo pozostaje w pamięci.
W trakcie zwiedzania odwiedzimy także buddyjską szkołę rysowania mandal. Tu poznamy na czym polega filozofia i fenomen Mandali. Od tego momentu, posiadając niezbędną wiedzę przekazaną przez Mnichów, każdy z nas rozpoczyna świadome malowanie swojej mandali życia, które będzie się działo w czasie tej Wyprawy Przemian.
Po śniadaniu zabieramy się na przelot do Pokhary (25 minut). To malownicze i piękne miasto położone nad jeziorami (jedno w centrum miasta: Phewa). Widać stąd majestatyczne himalajskie szczyty np. przy dobrej pogodzie świętą górę Fishtail (Machapuchare). Nad miastem góruje wzgórze, na którym zbudowana została World Peace Stupa – przepiękna buddyjska stupa z kilkoma złotymi posągami Bhuddy. Pokhara to zupełnie inny klimat w porównaniu ze stolicą Kathmandu. Jest tu znacznie spokojniej i atmosfera sprzyja wypoczynkowi i medytacji.
Po przylocie przesiadamy się w busa i jedziemy na punkt startowy treku do Kande (1770m), skąd zaczynamy nasz trzydniowy trek uważności. Głębiej, soczyściej, pełniej. To wspaniała okazja do zaproszenia ciała i ducha do ruchu. W oswajaniu się w Tu i Teraz, bycia obecnym i żywym. Będziemy mogli to obserwować po blasku, który wzmacnia się w naszych oczach z każdym dniem. To szansa na połączenie się z tym, za czym tęsknimy gdzieś głęboko wewnątrz. Dziś docieramy do Australian Camp (2229 m) – idziemy w górę po zboczu wzniesienia, a przed nami rozpościera się przepiękny widok na okolicę. Nocujemy w lokalnym schronisku.
Pierwszy dzień trekkingu zajmuje tylko ok 2-3 godziny. Wchodzimy po kamiennych schodach w górę, które czasami zamieniają się w ścieżkę. Zabieramy plecaki i wygodne buty ( listę do zabrania wysyłamy w mailu ).
Otuleni panoramą Himalajów zasiadamy do kręgu.
Nocujemy w lokalnym schronisku. Skromnym i surowym jak otaczające nas góry.
– potrzebne śpiwory
Trasa: Kande (1770m) – Australian Camp (2229 ), Dystans: 4 km
Każdy wschód słońca jest inny, zachwycający, doskonały- jak każdy z nas. Dzisiejszy dzień przywitamy wspólnym oddechem pełnym światła. Rano wstajemy skoro świt by zobaczyć panoramę Himalajów o wschodzie słońca. Kolejny dzień trekkingu to okazja do przejścia z trybu zewnątrzsterowności do wewnątrzsterowności. Im częściej nasza uważność ma środek ciężkości w oddechu i ciele, tym głębszy nawiązujemy kontakt z naturą ( swoją i tą, która nas otacza). Tym autentyczniejsze stają się nasze relacje. Bo jest tam oddech. Przy dobrej widoczności zobaczymy całe pasmo Annapurny, w tym kilka ośmiotysięczników!. Przechodzimy przez lasy rododendronowe, mijamy okoliczne wioski. Przyjemny 3-4 godzinny trek, z oddechem, we własnym rytmie, w kolejnym fragmencie dopełnianiamy swoją mandalę życia.
Wymieszani przyjemnym zmęczeniem, oddechem i śmiechem od wewnątrz, który pojawia się zawsze gdy przy wysiłku ustaje ciąg myśli w głowie – jemy kolację….hmmm…jakby inaczej zaczyna wszystko smakować…
Nocujemy w lokalnym schronisku.
Wieczorny Krąg.
Trasa: Australian Camp (2229m) – Dhapmus (1650m), Dystans: 5 km
Po śniadaniu ruszamy w dalszą drogę – dziś docieramy do „WEWNĄTRZ”.
Po porannym rozciąganiu ciał, przygotowujemy się na kolejny pełen zapierających dech w piersiach widoków, spotkań z roślinnością i zamieszkujące te tereny zwierzęta trek. Ten dzień to moment na indywidualne, głębokie spotkanie ze sobą, w najczystszej postaci. Siebie nie zmąconego myślami. W tej części gór, na wysokości ponad 1700m n.p.m wibracja/energetyka jest bardzo lekka i sprzyjająca subtelnym integracjom naszych wewnętrznych konfliktów. To moment, w którym nieświadome przekonania, zaczynają tracić moc na tyle, byśmy mogli stać się ich obserwatorami i przestawać dawać im moc sprawczą. To moment rozwiązywania konfliktów, które manifestują się w postaci chorób, dolegliwości ciała i psyche. To moment powrotu do szacunku dla siebie, a co za tym idzie wzmocnienia zaufania do życia… wpuszczenia lekkości.
Wieczorem docieramy do Hotelu.
Zabieramy karimaty i udajemy się na zajęcia TRE, które po tym obfitym w doświadczenia, wrażenia i zapewne wewnętrzne przemiany trekkingu są doskonałym narzędziem do autoregulacji. Wzmacniamy swoją wewątrzsterowność, oswajamy moc wrażliwości i dajemy ciału głęboki relaks.
Trasa: Dhampus (1650m) – Phedi (1130m), Dystans: 4,5 km
Dzień rozpoczynamy od pracy z ciałem, która po trzy dniowym treku jest absolutnie sprzyjająca regulacji. Po śniadaniu zabieramy karimaty nad jeziorko i w zacisznym miejscu doświadczamy TRE. Jest to praktyka uwalniania ciała od napięć, której głównym celem jest autoregulacja organizmu. Kilka prostych ćwiczeń i pozycje uruchamiające drżenia autogeniczne w naszym ciele dają uczucie odprężenia. TRE to metoda przywracania żywotności ciału. Jej regularne stosowanie uwalnia od migren, premamentnych bóli ciała, stanów lękowych, poczucia oddzielenia, polepszają kontakt z ciałem i własną emocjonalnością. Co z kolei wpływa na poczucie pewności siebie.
Zrelaksowani i jeszcze lżejsi wybieramy się wgłąb Pokhary. Zobaczymy tutejsze World Peace Stupa, Tibetan Refugee Camp, Gupteswor Cave, z którymi obcowanie przybliży nas do tutejszego buddyzmu .
Po południu kontynuujemy przebywanie w żywiole wody. Wybieramy się na przepiękną podróż po jeziorze Phewa, gdzie małymi 4-ro osobowymi łodziami wiosłujemy by dopłynąć do znajdującej się na środku jeziora maleńkiej wysepki z hinduistyczną świątynią Barahi. Gdy tylko nasza stopa postanie w tym miejscu, będziemy mogli poczuć, jak jest w miejscu spotkania się natury i świętości.
Wieczorny krąg.
Nocujemy w Hotelu Asia ze śniadaniem.
Poranek każdy zaczyna wtedy kiedy chce 🙂 Po śniadaniu ruszamy do Bandipur. Jedziemy do małego newarskiego miasteczka położonego między Kathmandu i Pokharą, ale nie przy głównej drodze, wybieramy trasę nieco na uboczu. Historia tego miejsca jest bardzo ciekawa. Podobno zostało założone przez rzemieślników Newarów, którzy zbudowali Bhaktapur – jedno z trzech miast królewskich w Kathmandu Valley. W Bandipur widzimy charakterystyczną newarską architekturę, przepiękne zdobienia domów (płaskorzeźby, misterne drewniane okna). Główna uliczka to ciąg małych restauracyjek, hoteli, sklepików. Czasami przed którymś z budynków lokalna gospodyni robi precle z mąki ryżowej – pycha! Leniwie i bez pośpiechu zwiedzamy Bandipur. To moment na kupienie pamiątek dla bliskich.
Dla chętnych odwiedziny u lokalnego ajurwedy. Będzie można odbyć wizytę, w czasie której starszy Pan lub jego syn, którzy zajmują się “leczeniem” ludzi holistycznie doradzą jakie zioła wspomogą pracę organizmu, by wesprzeć go w powrocie do pełni sił i zdrowia.
Nocujemy w rodzinnym małym hoteliku Organic Home (ze śniadaniem), w którym Gospodyni świetnie gotuje! Będziemy mogli po raz kolejny docenić smaki i aromaty Nepalskiej kuchni wegetariańskiej.
Poranna praca z ciałem, w coraz większej spójności ze zrozumieniem dla swojej Mandali Życia, która ma odbicie również w tym jak czujemy się w i ze swoim ciałem. Po śniadaniu idziemy na koncert ciszy na pobliskie wzgórze górujące nad miastem. ok 0,5 godziny. Wejście jest łagodne, a na szczycie wita nas piękny widok na okolicę. Dla nas to moment ponownego zatrzymania w kolejnym dniu, gdyż zawsze warto zacząć dzień od pobycia w stanie “zatrzymania”. To miejsce z niezwykłą energią, dobre do medytacji czy jogi, dlatego my poznamy czym jest koncert ciszy i jak wiele można na nim usłyszeć.
Na wzgórzu jest maleńka świątynka hinduistyczna. Często można tu spotkać pasterzy kóz, którzy na jednym ze zboczu góry pasą swoje stada. Wspaniale jest posiedzieć w ciszy wśród drzew z widokiem na Bandipur w dole, a w oddali na pola ryżowe i domy.
Po południu czas na świetną zabawę. Uczymy się gotować po nepalsku – warsztat kuchni nepalskiej pod okiem naszej kulinarnej pasjonatki – gospodyni da nam dużą dawkę wiedzy w tym temacie. Będziemy mogli przywieźć do domu nie tylko aromatyczne przyprawy, ale też kulinarne tipy, którymi będziemy mogli zaskoczyć rodzinę i znajomych.
Na obiado-kolację jemy to, co sami ugotowaliśmy. Mniam, mniam!
Nocujemy w Organic Home.
Leniwy poranek i pożywne śniadanie. Po śniadaniu wyruszamy z Bandipur i jedziemy (3-4 godziny) do klasztoru buddyjskiego niedaleko Kathmandu. To moment wejścia w wibrację tego miejsca.Tu mamy czas na popołudniowe zajęcia/medytację. Możemy przyjrzeć się życiu klasztoru i mnichów, oczyścić swój umysł i wyciszyć się. Słuchamy buddyjskich mantr i dźwięków młynków modlitewnych.
Nocujemy w klasztorze ze śniadaniem. – potrzebne śpiwory
Po śniadaniu wracamy do Kathmandu. Tu po zakwaterowaniu w hotelu pracujemy z osobistymi mandalami, które tak naprawdę tworzyły się w nas od początku przyjazdu. To materialny obraz tego, co przeżyliśmy przez ten czas, tego co umarło i narodziło się w nas. Po południu mamy czas wolny, idziemy na ostatnie zakupy, spotkania i miejsca mocy. Wieczorem spotkamy się na kolacji pożegnalnej w lokalnej restauracji.
Czas już pożegnać Nepal fizycznie, bo duchowo i energetycznie jest już w nas 😉
Przestrzeń na “swoje”, czyli całkowicie wolny dzień, gdzie każdy wedle uznania podąży za swoim. Można wejść w nepalską społeczność, udać się na zakupy, pomedytować przy pobliskiej świątyni, spędzić czas razem z osobami z grupy, podziękować sobie za tę prawie dwu tygodniową wymianę doświadczeń i jak to mówią Nepalczycy “tego, na co nasze dusze umówiły się kiedyś” …by obdarować się na tej właśnie Wyprawie Przemian.
Jedziemy na lotnisko – musimy być na nim na 3 godziny przed odlotem.
Z głowami pełnymi wrażeń i nowych doświadczeń wracamy do kraju.
Lądujemy w Warszawie. Po przylocie do domu, zabieramy się za praktyki ugruntowujące nas. Robimy pranie, sprzątanie, warto zabrać się za rzeczy, które średnio lubimy, by “wylądować” po Wyprawie. Np. umyć okna lub zasiąść do rozliczeń 😉
Warto też zjeść zupę cebulową:)
Dzielimy się z bliskimi, tym co w nas, nowym spojrzeniem, świeżością i lekkością,
a to, co jeszcze kiełkuje i dojrzewa podlewamy codzienną serdecznością.
A pojawiające się sytuacje pokazują nam wypracowaną na Wyprawie Przemian wolność i możliwości.
Do zobaczenia!